Skip to main content

Witamy Panstwa
w Salonie Artystycznym ITON-u

Iwona Matuszkiewicz

BIO:

Iwona Matuszkiewicz– autorka urodzona w Świdnicy, absolwentka filologii polskiej i podyplomowych studiów dla nauczycieli języka angielskiego na Uniwersytecie Wrocławskim, doktorantka na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola w Pradze (komparatystyka) i w Ołomuńcu (literatura czeska). Od 2008 roku na stałe mieszkająca w Czechach. Nauczycielka w polskich i czeskich szkołach (obecnie uczy angielskiego w czeskim gimnazjum) oraz lektorka języka polskiego na Uniwersytecie w Hradcu Králové, gdzie prowadziła również anglojęzyczne seminarium z kultury polskiej dla obcokrajowców.

Debiutowała w roku 2003 jako autorka zbioru opowiadań pt. „Gaguły” (ze wstępem Olgi Tokarczuk). Publikowała pojedyncze utwory publicystyczne, prozę i wiersze w antologiach polskich i czeskich oraz w prasie lokalnej i czasopismach (Nowa Szkoła, Stronica Śnieżnicka, Fraza). Ma na swoim koncie również publikacje naukowe w Polsce i w Czechach dotyczące koncepcji krajobrazu u polskich i czeskich autorów (Stanisław Vincenz, Josef Váchal, Henryk Waniek, Václav Vokolek). W ostatnim czasie przygotowuje do wydania zbiór prozy mocno zakorzenionej w kulturze czeskiej pt. „Tańczący dom” oraz książkę naukową pt. „Poetyka zamieszkiwania Stanisława Vincenza”.

Twórczość

Wiersze – wybrane fragmenty:

Broumowskie Ściany

Światłość
Jak wyrwa
W kłębinie chmur
Powoli rozdziera
Nieprzebraną szarość
Kraina wyłania
Lśnieniem
Ukoronowane stworzenie

Obcy

Nie odwracaj się
Od siebie
Mówiącego
Innym językiem
Pochodzącego
Z innego kraju
Nie stawiaj barier
Między
sobą a sobą
w przeciwnym razie
to fundamentalne
niezrozumienie
odbije się
twoim własnym
niedostatkiem

Klepsydra

Przygnieciona dniem
Bezwładnie
Przesypuję się w noc

Egzamin

Zatrzymani
w okamgnieniu
pamięć zatrze detal
światełko na drogę
w podpowiedzi ptaków
milczeniu
szczekaniu psa

Pociąg zwany pożądaniem

W ostatnim wagonie
widzisz uciekające tory

Naprzeciw ona
Śmiało mogłaby być
twoją córką

Nadmiar ciała
skrywa niedostatek
miłości

Pragnienie słodyczy
omsknęło się w niepozorne
pudełko lentilek

Na celowniku

Przy całej obojętności świata
Twoja miłość
Wymierzona
W znikający punkt
Mojego istnienia

Nic

Mężowi
Tego co najbliżej
Nie widać
Przylega ciasno
do skóry
widać już tylko
siebie
bez Ciebie
Nic

Upadek

Myślałam że
zawalił mi się
świat
a to tylko
z głośnym szelestem
spadła
papierowa mapa
która wisiała
nad moim łóżkiem

Nocna jazda

Mówisz że przekraczam
Dozwoloną prędkość
Na skraju drogi
Widzisz nokturnowego
Dzika
Na zakręcie
Śmiertelnie poważnie
Ociera się o nas
Zbłąkany TIR
Nie zapala się czerwony sygnał
Mijam to wszystko
Obojętnie
Strumień światła
Przede mną
Na krętej drodze
Nocnego powrotu

Jak pies z kotem

Bądź jak oswojone
Zwierzę
Podstawiaj kark
Pod przyjazny dotyk
Odsłaniaj z ufnością
Miękkość brzucha
Ale pokaż
Pazury temu
Kto w ślepym
Instynkcie przekracza
Granicę bliskości

Zobacz wszystko

Powieść „Tańczący dom”

Fragmenty

Praskie odpryski

Starsza pani w pociągu zasnęła nad książką Jana Spěvačka Rozmluva s duchovním Mistrem. Chrapała przy tym głośno…

Leonardo da Svinčík. Napis na płóciennej torbie w metrze.

Oglądam wystawę Jana Zrzavego na Kampie. Starsza kobieta z obsługi widząc moje zainteresowanie, podchodzi i opowiada mi anegdotę z jego życia. Malarz jako dziecko miał problemy w kolejnych szkołach i w żadnej z nich nie mógł znaleźć sobie miejsca. Pewnej nocy przyśnił mu się sen. Dostał tajemniczą przesyłkę. Kiedy ją otworzył, okazało się, że w środku była paleta z farbami i pędzel. Na dołączonej karteczce widniał podpis nadawcy – Leonardo da Vinci…

Na trasie Prahahl.n. a PrahaVysočany dzika osada bezdomnych (obserwuję już kilka lat). Pod ostatnim mostem przed dworcem głównym – „wypasione mieszkanie” bezdomnego z własną furą (wielki wózek z supermarketu) i narodową tożsamością (wielka czeska flaga rozciągnięta na betonowej ścianie).

Szpital kliniczny w Pradze, poradnia urologiczna (nagłe wypadki). Siedzi ze mną A. Pielęgniarka wyczytuje nazwiska kolejnych pacjentów:

„Pan Skočdopole!”, „Pan Hájek!”, „Pan M.” (to ja…)

Czytam w Klementinum Elegie dujnejskie Rilkego po czesku: „…jen nabrat dech, bezmezněvědět a netoužit”.

Młody mężczyzna z wygoloną głową i wytatuowaną liczbą 666 nad prawym uchem. Z kieszeni wystaje mu gruby łańcuch. Na piersiach wielki, srebrny krzyż. Siedzi w ławce na porannej mszy niedzielnej u jezuitów.

W metrze dziewczyna ustępuje mi miejsca. Uśmiecham się do niej i do siebie. Myślę: „To już!?”

Księżyc ubywający po pełni zagląda przez okno. Poranek pod znakiem dzięcioła, który pracuje na elewacji naszego domu, tuż pod krokwią. Wydziobał już sporą dziurę i mimo, że uprzykrzamy mu żywot, nie odpuszcza. Na wiosnę zagnieżdżą się w niej szpaki…

Nad ranem w domu w M. zdawało mi się, że poruszam się po uliczkach Krakowa. Potem uprzytomniłam sobie, że to przecież Praga. Na koniec, w ogóle nie wiedziałam, gdzie jestem…

Czytam Rogera Caillosa w czeskim przekładzie (Zobecněnáestetika). Dzisiaj o kudlancenabožnéj(modliszka).

Świetlik w metrze. Patrzę na młodego mężczyznę. Siedzi podparty o hokejowy kij, anielski uśmiech pod czupryną jasnych włosów. Staję w przejściu otwierających się drzwi. Odwracam się w jego stronę i mówię: „Jesteś piękny!” I dodaję po chwili: „Nie bój się! Nic od ciebie nie chcę.” Wyskakuję w ostatniej chwili na peron.

Stoję na biurku przy oknie w akademiku. Patrzę, jak księżyc wyjaśnia się w pełni.

Zobacz wszystko

Opinia o powieści Iwony Matuszkiewicz Tańczący dom

Dr hab. prof. UR Magdalena Rabizo-Birek
Zakład Literatury Polskiej XX i XXI Wieku
Instytutu Polonistyki i Dziennikarstwa
Uniwersytetu Rzeszowskiego

Redaktorka naczelna kwartalnika literacko-artystycznego „Fraza

Czym jest Tańczący dom Iwony Matuszkiewicz? Najprościej byłoby go nazwać sylwą („lasem”). Sylwa jest tworem z natury wielorodzajowym, wielogatunkowym i wielotematycznym, o wyrazistej autorskiej sygnaturze. Każda dobra sylwa jest inna. Archewzorem dla narracyjnego pomysłu autorki była sylwiczna powieść Dom dzienny, dom nocny Olgi Tokarczuk, na co dyskretnie naprowadza czytelników, wprowadzając do swojej opowieści epizody związane ze (znaną jej osobiście) pisarką i jej pierwszym mężem, kryptonimowanym, podobnie jak było to w pierwowzorze, skrótem imienia R. Odniesienie manifestuje się w tytule utworu (choć wprost odnosi się ono do pewnej ekscentrycznej budowli w czeskiej Pradze). Podobieństwa znajdziemy w gęstej konstrukcji tomu, złożonego z kilkudziesięciu krótkich części. Spotkamy tu także takie elementy „domu nocnego”, jak wątki astrologiczne i oniryczne (sny) oraz reminiscencje burzliwych poszukiwań duchowych narratorki i jej partnera, zakończonych – jak można się domyślić – katolicką konwersją (nie bez powodu pojawia się w Tańczącym domu rozdział poświęcony emblematycznej postaci św. Augustyna). Główna analogia z powieścią Noblistki wynika jednakże z pokrewnego źródła inspiracji – osią fabularną obu utworów jest kupno poniemieckiego domu w Kotlinie Kłodzkiej, osiedlenie się w nowym miejscu i poznawanie go. Zasadnicza różnica polega na tym, że narratorka kupuje z mężem dom w usytuowanej u podnóża pasma Gór Stołowych podgórskiej wiosce… w Czechach. Jej opowieść wzbogaca się o Bohemian story (tak nazywa się część inicjująca ten obszerny wątek książki) – zatem poznawanie współczesnych Czech: języka, kultury, historii, ludzkiej obyczajowości i mentalności, a także tajników życia codziennego. To wielki walor tej, mocniej niż jest to w przypadku Domu dziennego, domu nocnego autobiograficznej opowieści (jej bohaterka nosi imię autorki), że można się z niej dowiedzieć o mieszkańcach Czech czegoś więcej i odmiennie opowiedzianego niż w czeskiej dylogii Mariusza Szczygła. Tam mamy perspektywę podróżnika, zaciekawionego obserwatora, w narracji Iwony Matuszkiewicz – to bardzo ważne – osoby mieszkającej na czeskiej prowincji na co dzień, kobiety wybierającej, niczym w przysiędze małżeńskiej, życie w „czeskim kraju” „na dobre i złe”.

Przeczytaj całą rekomendację

Do pobrania

Recenzje:

Henryk Waniek – Cmentarz nieśmiertelnych

Zobacz - PDF

Henryk Waniek – Jak Johannes Kepler, jadąc do Żagania na Śląsku, zahaczył o Księżyc

Zobacz - PDF

Karol Maliszewski – Ludzie stąd

Zobacz - PDF